środa, 7 października 2015

Wieczorową porą...

Wieczory już długie, krótkie dnie... Czas zwolnić tępa... a tu nie ma jak... Kotu dziś płonął ogon... Widocznie jedzenie mięsa jest zbyt absorbujące, żeby przejmować się jakimś płonącym ogonem.... Gdy się zorientował, nie wyglądał na przestrasznego, na jego twarzy malowało się raczej zdziwienie... Pies nosi w zębach drewnianą łyżkę, a ja nawet nie mam zamiaru mu jej odbierać - przynajmniej chwilę się zajmie... A ja mam ochotę na drinka, więc zrobiłam sobie czerwoną herbatę... Stos gazet i książek, tych z fachową wiedzą zawodową i tych zupełnie od czapy, piętrzy się monumentalnie pod ścianą, a ja piszę jakieś bzdury na blogu... 
Parę dni temu zrobiłam kilka fotek, miało być w wieczornym klimacie.... Oczywiście i lalek, i akcesoriów przybywa bezustannie...